W Konikowie odbył się hit kolejki z udziałem Black Horses Team i Filetów z Mintaja. Spotkanie było niezwykle ciekawe i dopiero w ostatniej gonitwie Koniki doprowadziły do remisu.
W pierwszej konfrontacji 53:37 zwyciężyły Filety i to była dobra zaliczka przed rewanżem. Początek spotkania był bardzo emocjonujący. Wyścigi obfitowały w mijanki, a do tego oglądaliśmy wymianę cios za cios. Po 4 biegach prowadziło jednak BHT 14:10. W kolejnych dwóch gonitwach jednak to goście wygrywali po 4:2 i po dwóch seriach oglądaliśmy remis 18:18. Bardzo ważne dla losów tego meczu były biegi 8,9, które wygrywali goście i po kolejnej serii startów prowadzili 30:24. BHT dopiero w 13 gonitwie wygrało podwójnie i zmniejszyli straty do 2 punktów tuż przed biegami nominowanymi. W nich bieg 13 wygrały Filety 4:2, a w 14 był remis. Wszystko rozstrzygnąć miało się w ostatnim biegu, przed którym Filety prowadziły 44:40. Gospodarze, by wygrać musieli wygrać podwójnie. I tak też się stało. Roberto i Teves wygrali 5:1 i dali remis BHT w meczu.
Po meczu na konferencji mecz podsumowali kapitanowie obu drużyn.
Einstein (Filety z Mintaja): Jechaliśmy do Konikowa pełni obaw, ponieważ tydzień wcześniej popełniliśmy kilka błędów i nasza wygrana nie była tak okazała jak oczekiwaliśmy. Odrobina szczęścia i brak odnowy u Tevesa pozwoliło nam zdobyć dodatkowy punkt za remis. Mieliśmy szansę na wygraną przed ostatnim biegiem, ale remis w tym meczu odzwierciedlał siłę zespołów w tym dniu. Mecz ten udowodnił, że dobrze przepracowaliśmy okres transferowy i już nie jesteśmy chłopcami do bicia na grząskim torze. Wspaniała atmosfera przekłada się na wynik drużyny i to cieszy.Chciałbym, korzystając z okazji pozdrowić nasz fanklub, który jest zawsze na naszych meczach. Filet z Mintaja to nie tylko nasza szóstka, ale również nasza stara gwardia która nigdy nas nie opuszcza. Dzięki Panowie.
Roberto (Black Horses Team): Mecz z Filetami miał być, lekki, łatwy i przyjemny…..i obudził mnie stukot kopyt. Fajnie czasem pomarzyć, ale rzeczywistość jest jednak brutalna. Mimo iż nie zlekceważyliśmy rywala, nawet w najczarniejszych koszmarach nie przypuszczaliśmy, że będzie to tak zaciekłe spotkanie. Zgodnie z naszymi oczekiwaniami Mintaje stawiały opór, a nawet zbudowały przewagę. No „leszcze” to to nie są, ale że aż tak? Po kilku biegach pachniało sensacją. W sumie to remis można nawet uznać, za sensacyjny, tym bardziej, że Mintaje to nie jest typowo błotna drużyna. Wynik nie do końca nas satysfakcjonuje, ale na nasze usprawiedliwienie mogę dodać, iż mecz wyglądałby zupełnie inaczej, gdyby Teves mógł wykorzystać odnowę biologiczną. Defekt Erkiego też nam nie pomógł. Na szczęście wzięliśmy się w garść pod koniec i doprowadziliśmy do remisu. Jako, że celujemy w 3-4 miejsce na koniec sezonu to wynik można uznać za zadowalający. Mecz mógł się podobać kibicom, o czym świadczyły pełne trybuny. Zapraszamy wszystkich kibiców do Konikowa na kolejne, miejmy nadzieję równie zacięte spotkania.
2 thoughts on “Black Horses Team – Filet z Mintaja: emocje do samego końca !”
Roberto
(16 marca 2017 - 19:45)Małe sprostowanie. W biegu 15 nie jechał Teves tylko Malina.
Betard
(23 marca 2017 - 18:15)Oczywiście, masz Roberto rację 😉 Sorry za błąd 🙂