„Z fazowana torpeda” vol 7. – Kak se mate SpS’owe waraty?

Witajcie braciszkowie moi mili. To żem ja, Wasz Najulubieńszy piśmiak. Samozwańczy oficjer SpS’owej prwady, blisko prawdy, bliżej prawdy, tak blisko prawdy że bliżej se ni da. Dawno nie żurnaliłem, aż nadszedł czas, gdy roznegliżowany siedziałem w futrzanym krześle w samych rajtkach z napisem „I’m Big Bro”, trzasnąłem stouta, zakurzyłem rakotwora, ale takiego z okrągłym filtrem, poprawiłem mlekiem z dodawką i coś pierdykło i se dziać poczęło.

Szu szu szru szumy w baszsce, różne obrazy, tęczowe ubranka , diabelski żar ognia taki że aż oczy musiałem przyszczurzyć – ogólnie horror szoł samogwałt i adzinoko. Następnie zamgliło mnie, aż se ocknąłem po dwóch godzinach, może trzech, dziesięciu, a może dwudziestu. Kto by to zliczył. Myśl była jedna: „Nużno se podzielić dolą Waszego bojka brojka w żurnalu”. Ni to że chciałem wpaść na nową fifkę-cielęcinkę co se w żurnale za piśmaka pojawiła. No i żem ja w okazałości.

I teraz co? Ha

Zacznę od teleportacji z Planety Śmierci (hmmm albo Gwiazdy) do pięknie brzmiącej miejscowości Krzepice (oj, niełatwo tam trafić, bo nawet mój GPS miał problem). Na dzień dobry odstawiłem po nastojaszczy swoje obcisłe żarówiaste zielone rajtki z odlewką w kroku, czarne pidżaki bez klap oraz cichobiegi z stalowym czubem (w sam raz do kopania). W zamian dostałem przekrasną dwuczęściową pidżamę, gładka czerwień, sam szczyt mody łóżkowej, fajny podom i nie płoche tufle by w stópki ciepło było. I szto se stanęło? Ha. Blud schłodniał i raz drazu ni kak da nie widu, więc amatorszczyzną u mnie zawiało i niemnożka kak z wystawieniem barachła problemy miałem. W karmanach mniej dzięgów, więc otrzeźwiałka przyjść musiała. Zresztą nużno być wparjatku wobec bratków szto by ich niby najlepszy transfer nie okazał się „ni kak da”. Zresztą ja żem pierworodny szto przy „palaczach” loty obniża. A odnośnie bratków to niby Smokersi mieli być naturlik wszechtaktyczny itp. A prawda oficjera prawdy jest taka że SK to taki sam kamanda kak każdy inny. Recht? Recht! Recht!

A teraz co? Ha

Zakładam pingle na klufa i zaczynam bazgrolić na forum, bo cosik mnie nie pasi w silniku meczowym. Braciszkowie moi mili ja se tu wypowiadać nie będę , bo mi se nie chce strzępić jęzora. Już mi napluli, tak napluli, naturlik napluli mi na ryło, taka chrocha, że aż czuje się niczym Popek ze swoją szramą na ryle. Wystarczyło być w komandzie palaczy i raz draz gotowy. No cóż, albo jest jakiś feler z TS’em lub sprzęglikiem magic’em, a kak nie, to znaczy że jest horror szoł, który daje w bolszoj i nużno go szagać. I niech wiedza w globusa SpS’owego dzierży. Nie to żem pogodzić se nie mógł, by inni byli lepsze malczyki niż wasz piszący te cyfer blatki żurnalista. Bo po wsiegda ta pierostrojka se kupy nie trzyma. Malczyki, murzyki oraz inne bojki wiedzą o szto paszoł, lecz mudakom i pychlom ciężko wytłumaczyć, bo sam może i z deczka bystry członio to wytłumaczyć ni potrafię bardzo za. Choć prykładem rzygnąć nużno: „Taki murzyk co to bojek brojek, o licu niewiniątka, eleganicik taki, jak z żurnala wyjęty, do tego multimedalista ścisły TOP, podczas jednego z tru turniejców giepowego zakumał, że wstrzeli se w 4 serie na szczyty z energią i motorbajkiem przy raz drazie i pociśnie tych startowców co tak se z tuningowali TS’a. Wynik tego biegu odbił se w mózgownicy i braciszek wpadł w rozpacz – stracił do zawodnika z 6 grupy mini o około 0,6 sek.”.

Wasz braciszek, który piszę właśnie te słowa, kukał tak, że nowy silnik jest po to by słabsze małysze mogły dzięki taktyce wygrywać z najlepszymi, a wyszło tak że najwyższy top nie ważne jak kombinuje, słabszego (z dobrze dobranym skillem) nie pokona. Ależ tak, tak bo by poczyć ciemną stronę mocy trza se z nią w ryło do ryła stanąć, a nie jak banda komanda DRombo, atakować biednego wyznawcy miłowania, Waszego poczciwego żurnała co chciał by na bolszoj było wparjatku. No fak miałem se ne rozkminiać teamta, a jednok. Sorry ressory. Oi mili ja se tu wypowiadać nie będę, bo mi se nie chce strzępić jęzora. Już mi napluli, tak napluli, naturlik napluli.

No więc, co było? Ha

Ano było i tegóż nie mało. Choć pikna melodyja ta pogódka, by dotarło bardziej:
„pust wsiegda budiet sonce,
pust wsiegda budiet nieba”

No i tak malczykom, szto w TS’ie zafolgowali, passa ich najulubieńszej pogódki po nastojaszczy żar, swar i suchota, że kaktusy więdną, a te garbate zwierzę co niby to trzyma wodziankę w garbach, usycha po jednym obrocie globusa. Przyznać muszę że piknie rozknigowali co trenować, by szczytować i choć ponad przeciętnie świeciło słońce, to te malczyki murzyki dzieliły i rządziły w lidze i GP. Gratki braciszki, byliście kak taki kozak, ale taki prawdziwy ze stepów, że horror szoł.

Prykładem kuknę, bo aż mnie gałki z łepetynki wyszagały: ”Najlepszy murzyk tego sezonu wykręcił najlepszy średni czas w 1/2 IMK, by następnego w 1/4 GPC upokorzyć resztę bojków i także zrobić najlepszy czas, mając gdzieś tych z odnową (byłem, widziałem, doznałem)” – by w lidze już z odnową flakować zeszłorocznych majstrów. Drużki dla pewnych grajków sonce działa tak jakby właśnie wstrzyknęli se omę i teścia zagryzając mętą. Albo takiego klina mleka z dodawką matadondronu lub innym welocetem.

I co teraz GM_Arek? Ha

Nasz naczelnik, prezes i gienerał w jednym, tej SpSowej krainy mlekiem i miodem płynącą ma „problemy osobiste”. For mi wszystko wparjatku, ale znając lajfa im dalej w las to problematyka lajfa wzrasta. Nużno se na ukierunkowanie drogi, albo dzierżym biznes w bolszoj i kasa bubu, albo co jakiś czas będą zastoje władcze. Dla czerwonych SpS to rodzaj biznesu, dla braciszków mych to rodzaj odskoczni, za którą niektórzy płacą (konto VIP), nie zdając sobie sprawy że każdy z nas karsiwych murzyków i dziołszek poswięca swój czas, szczególnie w niedzielak, gdzie czas jest najdroższy i nieraz każdy z braciszków miał wyrzeczenie, czy jechać mecz w SpS, czy z babunią spędzać niedzielakowe obiady. My murzyki malczyki to przeważnie dojrzawe chłopy (o ile chłopy mogą być dojrzałe), takie z 20-letnie, 30-letnie, 40-letnie a nawet niektórzy mają wnuczęta. Po nastojaszczy nie wparjatku jest by nas traktować jak jakiś wyznawców koła różańcowego lub toruńskiej rozgłośni radiowej. Bo będzie raz draz, samogwałt i adzinoko.

I co teraz? Ha

Miałem ja, Wasza z fazowana Torpeda zmienić otoczenie po sezonie, bo nużno se odszlifować i naostrzyć na nowo po wsiegda i w bolszoj. Ale pokapowałem, że nie wsio wparjatku by było, gdybym teraz opuścił tą krzepicką fregatę. Braciszki poszli mi na ugodę i będę miał cało sezonową dostawę mleka z żyletkami. 😀 Także ten teges w przyszły sezon Torpeda znów będzie z fazowana w Krzepicach pływała. Na pochybel białym. I czarnym. No i czerwonym też, bo w życiu liczy się tylko mleko. Uuuupsssss nużno finiszować z bazgroleniem, co za menda…, właśnie mi wena wyszaga z baszki, hmmm wyłazi lewą dziurą z kulfa, no to spasiba i paka.

P.S.
„Żeby nie było że się nie wydarzyło” to pisajta murzyki, malczyki w komentarzach kak se kapowało ten felieton i czy chcecie te metandronowe bazgroły czytać czy nużno szagać won i lepiej już ni kak da żurnalić.

Post Author: Jurij Kamykov

3 thoughts on “„Z fazowana torpeda” vol 7. – Kak se mate SpS’owe waraty?

    Jurij Kamykov

    (9 listopada 2018 - 16:59)

    Oryginalny tekst bez cenzury przeczytacie na forum :
    http://www.speedwaystar.org/mybb/showthread.php?tid=4575

      johny1981

      (9 listopada 2018 - 17:49)

      Jurij, jeśli cenzurą nazywasz pracę, którą wykonałem nad twoją ortografią i interpunkcją, to proszę zapoznaj się definicją tego słowa. Gratuluje samopoczucia.

    Houczas

    (9 listopada 2018 - 15:17)

    nooooo braaaacie poleciałeś.
    Pachnie mi to Białymstokiem 😉
    Ale ogólnie git ostrożnie trzeba czytać i po dwa razy ale co do treści jestem podobnego zdania – tyż mie sie w pale nie mieści czamu jo stary hanys jakigoś chłytka gorola ni jak złapać ni moga. Jo napakowany on wypompowany a wciul spierdalo – jo na proty on już na winklu nawet na szpryca sie załapać nie idzie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *