Namówiliśmy Pereza na wywiad na temat sytuacji Apatora Toruń, który z ekstraligi zaliczył spektakularny zjazd do trzeciej ligi. Czy Perez liczy wciąż na odbudowę potęgi Aniołów? Przekonajcie się sami.
Pół roku temu świętowaliście awans do eligi. Do tego dobre występy w MPK. Co się stało, że Apator jest w tej chwili w 3. lidze?
W pierwszym sezonie po awansie eliga była słabsza. To znaczy dwie dwie drużyny mocno odstawały i udało się dojechać do baraży. W ostatnim sezonie się nie wzmocniliśmy i wiedzieliśmy, że drużyny, które awansowały są silniejsze i będzie bardzo trudno wyprzedzić chociaż dwie drużyny. Postanowiliśmy walczyć z całych sił, ale pierwszy mecz, który mieliśmy wygrać niestety odjechaliśmy w pięciu i go przegraliśmy. Więc od razu było wiadomo, że ten sezon jest stracony. Tak się skończył sezon dla nas. Postanowiliśmy walczyć w parowych i indywidualnych.
Ekipa się wypaliła?
Zbigg i kugel jako pierwsi zakomunikowali, że odchodzą, więc myślałem, że dwa zastępstwa na pierwsza ligę uda się znaleźć. Ale i to było trudnym zadaniem. Tak naprawdę dobił mnie kłamca (najgorsze, że toruńczyk), który potwierdził, że zostaje i przed meczami barażowymi zachował się jak Łaguta i ogłosił, że odchodzi.
Kto?
Nie udało się znaleźć następców. Dlaczego? Masz doświadczenie, masz sporo do zaoferowania młodym graczom.
bycie kapitanem to nie taka Łatwa sprawa. Szczególnie jeśli nie poświęca się 5 godzin dziennie tej grze! Poza tym uważam, że nazwa mi nie pomaga. Mimo że kocham mój klub, w grze tak i w życiu, to ciężko znaleźć takich toruńczyków (przy okazji dzięki wszystkim stranerii, którzy reprezentowali APATOR)… W pewnym momencie dostałem propozycje połączenia się od WCB TEAM, ale nazwa APATOR jest nie do ruszenia i pomysł upadł.
Masz ogląd jak trudno skleić ekipę na eligę. W czym jest problem?
Elita dobrych graczy jest bardzo mała. Myślę, można 4 ekipy z nich skleić i oni walczą o medale. Do tego ruch transferowy w tych drużynach jest bardzo mały. Trudno namówić tych „trochę” gorszych żeby wypruwali sobie żyły w elidze. Maks co osiągną to baraże a przy okazji będą musieli odpuścić indywidualne i nie będą mogli zdobywać godzin. Dużo łatwiej jest jeździć w niższej lidze, zostawić odnowę na indywidualne zawody i skupić się na zdobywaniu godzin. I tak gracze robią!
Czyli beniaminkowie mają na starcie pod górkę. Jak w naszej żużlowej elidze.
Bez wzmocnień na pewno. A wzmocnień nie da się zrobić, bo nie ma z kim rozmawiać. Jedyny, który w tej chwili przychodzi mi do głowy to Jurij Kamykov, ale on chyba nie ma w planach jazdy w elidze. Zresztą jeden gracz to za mało, żeby zmienić realnie siłę beniaminka. Cieszę się, że są ambitni gracze i próbują sił w elidze, ale raczej po sezonie szybko im to wybiją z głowy.
Co dalej z Apatorem? Masz boty na pokładzie na razie.
Dopóki Perez żyje APATOR NIGDY NIE ZGINIE 🙂 Na tę chwilę nie zapowiada się, żeby ktoś do nas doszedł, bo cały czas brakuje chętnych. Razem z Mendzelem pełna koncentracja na zawodach indywidualnych i par. A na następny sezon będę musiał zebrać ekipę i liczę na szybki powrót do 1. ligi. Pod warunkiem jednak, że znajdą się gracze. Wyżej będzie się bardzo ciężko przebić. Wolałbym widzieć APATOR w chwale, ale sam jestem za słaby i chętnych do pomocy brak, więc muszę zaakceptować to co jest i walczyć o lepsze czasy.
Możesz popaść w marazm jak Sidney68…
Jest takie zagrożenie, bo brak wyników powoduje, że czołówka ucieka. Zdobywają więcej godzin za awanse do finałów, czy dzięki byciu w dobrych drużynach mają większą wiedzę o tym, co warto trenować. U czołówki jeden skok trwa ponad dwa tygodnie, więc wręcz niemożliwe jest gonienie czołówki. Brak wyników z kolei powoduje mniejsze zainteresowanie grą. Ale na razie będę się starał i zobaczymy co z tego wyjdzie. Może do końca kariery tylko w zawodach par będziemy odnosić sukcesy?
Apator wróci silniejszy.