Zapraszamy na artykuł z kibicami trzech klubów. Każdy z tych zespołów ma bogatą historię, chociaż nie są to drużyny z topu. Sprawdźmy co o tym klubach mają do powiedzenia ich kibice. Jest to też ostatni odcinek tej serii. Dziękuję wszystkim, którzy w ostatnich tygodniach opowiadali o swoich ulubionych zespołach i odpowiadali na moje pytania.
Fakty na temat ekipy z Łodzi
1. Pierwszy klub żużlowy w Łodzi powstał w 1948 roku. Tramwajarz Łodź startował do 1964 roku (klub w międzyczasie zmieniał nazwy na Ogniwo i Sparta, ale powrócił do nazwy Tramwajarz). Po dwóch latach powołano do życia Gwardię, która zakończyła swoją działalność w 1980 roku. Dopiero w 1995 roku dzięki Jerzemu Andrzejowi Grajewskiemu reaktywowano speedway w Łodzi. Najpierw jeździł jako JAG Speedway Łódź, potem ŁTŻ i TŻ Łódź. Od 2005 roku mamy Orła Łódź.
2. Obecnie zespół z Łodzi startuje w 1. lidze.
3. Największe nazwiska związane z łódzkim speedwayem to: Tadeusz Kołeczek, Tadeusz Szwedorowski, Stefan Kwoczała, Sam Ermolenko, Adam Łabędzki, Freddie Eriksson, Jacek Rempała, Hans Andersen.
4. Największy sukces klubu to mistrzostwo Polski Tadeusza Szwendrowskiego (1955).
5. Na starym stadionie w Łodzi w 1977 został nakręcony film „Poza układem”.
6. W ubiegłym roku oddano do użytku nowy stadion Orła Łódź.
7. Od 2005 roku speedway w Łodzi nierozerwalnie łączy się z głównym sponsorem klubu Witoldem Skrzydlewskim.
Sidney68 (SIDNEY – Orzeł – ŁÓDŹ)
Kto jest twoim ulubionym zawodnikiem?
Nie ma takiego chyba. Bardzo lubiłem śp. Pawła Szkobla. Był to wariat jakich mało. W tamtych czasach to była fajna paczka chłopaków: Paweł, Staś Miedziński, Sławek Tronina, Krzysiu Błaszczyk i nieżyjący również Karol Lis. Jeździli wtedy pod okiem mistrza Stefana Kwoczały i jako zawodnicy ówczesnej Gwardii Łódź zdawali licencję. Paweł śmigał tylko 7 sezonów łącznie, ale miał duże ambicje mimo braku talentu. Był bardzo zadziorny. Lubiłem też Hućkę, Łabędzkiego i oczywiście Sama Ermolenkę. Sercem zawsze byłem za zawodnikami jadącymi w łódzkim teamie.
Pamiętasz swój pierwszy wypad na żużel?
Nie za bardzo, bo byłem małym smarkiem W Łodzi Gwardia przestała istnieć w 1980 roku, ale już kilka lat wcześniej byłem bardzo częstym gościem na stadionie. I to nie tylko jako kibic. Wraz z kumplami prawie codziennie byliśmy na torze i ścigaliśmy się na rowerach, co bardzo bawiło ówczesnych zawodników. Skończyło się to tym, że wylądowaliśmy w parku maszyn jako cleaning-team. Myliśmy motorki po treningach, czy meczach i czyściliśmy kombinezony z prawdziwej skóry. W nagrodę wożono nas po torze na Jawkach żużlowych. Piękne czasy dla małolatów. Potem mogłem nawet samodzielnie co jakiś czas śmignąć jak rasowy zawodnik!
Ja osobiście przed sezonem stawiałam was w gronie faworytów do medalu, skończyło się jednak barażami o utrzymanie. Czy jesteś zaskoczony takim wynikiem?
Absolutnie nie! Przecież co sezon jest odgrywana ta sama szopka z awansem. Albo rzeczywiście drużyna miała doła i jechała piach, albo gdy za dobrze im szło to przychodził rozkaz z góry żeby trochę przystopowali i nie pchali się ligę wyżej. Zawodnicy mają swoje oczekiwania, a prezes swoje. Widać kto zawsze był górą! Szkodzi to widowisku, ale nie biznesowi.
Jak prezes ocenia pracę prezesa ekipy z Łodzi?
Nie oceniam tego gościa. Zrobił bardzo dużo dla łódzkiego speedwaya … Bez niego by prawdopodobnie łódzki żużel dawno zdechł, ale… za bardzo stawiał prywatę nad wyniki! Oficjalnie podał się do dymisji i ma zostać tylko głównym sponsorem. Jego córcia Dżoanna też wypisała się z klubu, bo będzie teraz wielką szychą w Urzędzie Miasta. Nowy zarząd, ale szef stary.
Nie może zabraknąć pytania o kary, które klub chce nałożyć na Tobiasza Musielaka. Chodzi tutaj o to że znalazł sobie nowy klub jeszcze przed meczem barażowym. Jak Ty oceniasz tą sytuację?
Musielak zgodę na opuszczenie klubu dostał już bardzo dawno. Ale po zakończonym sezonie. Dla niego sezon skończył się wraz z ostatnim meczem ligowym. Baraże to dla niego już nie liga. Miał podpisany kontrakt i przede wszystkim złamał regulamin. Kara jest słuszna, bo uciekł z klubu wtedy, gdy był najbardziej potrzebny. Trochę przedobrzył jednak. Toruńscy działacze i zawodnik będą musieli rozstrzygnąć sprawę nałożonej na niego kary, bo inaczej Musielak nie będzie mógł wystartować w lidze. Sytuacja patowa. Po barażach był wolny… Mógł zaliczyć te 2 mecze. Dokąd się tak śpieszył? Tylko on to wie!
Macie w Łodzi bardzo ładny nowy stadion. Jak ty oceniasz to miejsce?
Nie tyle ładny, co nowoczesny. Skrzydlewski coś wspominał nawet o GP… Ale legendą obrosły już tematy związane z rozsuwanym dachem. Prezes bardzo często odwiedzał naszą panią prezydent w celu skołowania miejskiej kasy na stadion. Ale o dachu pomyślał, gdy stały już trybuny. Ze względów konstrukcyjnych nie dało się go już zamontować. O tym dachu powstało setki dowcipów, czy memów. Niedługo może się okazać, że prezes zostanie nie tylko bez klubu, ale i bez stadionu w budowę, którego wyłożył sporo grosza. Taka dola biznesmenów! Zobaczę kiedy ten obiekt zacznie zarabiać na siebie. Dojdzie do tego że zamiast na żużel ludziska będą musiały na koncerty disco polo chodzić.
Jakiego zawodnika chciałbyś kiedyś zobaczyć w barwach Łodzi?
Od zawsze miałem jedno pragnienie. Żeby w łódzkim klubie jechali wyłącznie rodowici łodzianie lub wychowankowie. Jednak tego nigdy nie dożyję. Komercja i kasa jest nad lojalnością i barwami klubowymi. Zresztą teraz do Orła ma przyjść prawdziwa wielka gwiazda. W piątek ogłoszą co to za ósmy cud świata,
Uważasz, że stać was na awans w najbliższych latach do ekstraligi?
Raczej nie! W klubie nie ma klimatu, a zawodnicy są przypadkowi. Teraz wszystko jeszcze pogorszyła dymisja Kapelusznika i wcale nie jest pewne, czy będzie mu się chciało sponsorować bandę nieudaczników. Niech sobie każdy sprawdzi, kiedy w Łodzi była ostatni raz E-Lipa I tak będzie jeszcze długo bo brakuje tu sterników, w których w żyłach płynie metanol! Będziemy skakać między 1 a 2 ligą aż do kolejnej likwidacji klubu.
Fakty na temat drużyny z Krosna
1. Pierwsze zawody żużlowe w Krośnie rozegrano w 1950 roku.
2. Zespół powstał w 1956 roku i najpierw startował pod nazwą Legia Krosno, a od 1961 do 1969 jako Karpaty. Po tym sezonie żużel zniknął z Krosna na prawie 20. lat. Reaktywacja sekcji żużlowej nastąpiła w 1986 roku i od tego czasu ekipa z Krosna startuje nieprzerwanie w rozgrywkach ligowych. Najpierw jako KKŻ Krosno, później m.in. pod nazwami: ŻKS, Judyta, KSŻ, KSM, a od ubiegłego sezonu jako Wilki Krosno. W sezonie 1997 KSŻ Krosno startował jako rezerwy Stali Rzeszów pod nazwą: ŻKS Stal II Rzeszów Krosno. Jeszcze dziwniejszą nazwę nosił sezon później, gdy w nazwie znalazł się sponsor klubu browar Leżajsk: ŻKS Leżajsk 1525 Krosno. Coś jak w przeszłości KKH Hortex 100% Soki Owocowe Katowice, albo Resovia Cenowa Bomba Rzeszów…
3. Klub z Krosna nie ma na koncie żadnego medalu w rozgrywkach PZM. Największy sukces w historii klubu to Brązowy Kask zdobyty przez Macieja Bargiela w 1993 roku. Ekipa z Krosna w sumie przez 3. sezony jeździła w 1. lidze. Poza tym zawsze startowała na najniższym szczeblu rozgrywek.
4. Barwy Wilków reprezentowali w przeszłości m.in.: Roman Gąsior, bracia Węklarowie, bracia Owocowie, Emil Jakubowski, Andrzej Sokołowski, Bogdan Ciupak, Roman Lubera, Andrzej Surowiec, Josef Petrikovic, Laszlo Bodi, Ireneusz Kwieciński, Maciej Bargiel, Paweł Grygolec, Rafał Wilk, Martin Vaculik, Janusz Ślączka, Jacek Woźniak, Matej Ferjan, Łukasz Szmid, Tomasz Łukaszewicz.
5. Barwami klubu są kolory: czerwony, czarny, żółty.
6. Tor w Krośnie jest najdłuższy w Polsce – 398 m.
Steffciu (Metanol Raiders)
Kto jest twoim ulubionym zawodnikiem?
Ciężko wybrać jednego. Na początku mojej przygody z żużlem (lata 90) był to Laszlo Bodi, czy Bogdan Ciupak. Dużą sympatie i szacunek mam też do Rafała Wilka.
Pamiętasz swój pierwszy wypad na żużel?
Tak, do było na początku lat 90, miałem 10 lub 11 lat, siedziałem wtedy zaraz obok parku maszyn. Nie pamiętam z kim wtedy jechali, ani jaki był wynik. Zapamiętałem tylko unoszący się w powietrzu zapach paliwa i smażonych kiełbasek.
Jak oceniasz obecną sytuacje klubu w Krosna?
Myślę, że sytuacja jest obecnie dobra. Kłopoty finansowe przez lata były największym problemem tego klubu. Zawsze brakowało „konkretnego” sponsora. Teraz jako Wilki są na dobrej drodze do osiągania sukcesów.
Jak uważasz stać ekipie Wilków na awans w najbliższej czasie do pierwszej ligi?
Uważam, że już w tym sezonie powinni powalczyć o wysokie miejsce. Są w składzie ciekawe nazwiska. Krosno nigdy nie miało wielkich gwiazd, ale zawsze potrafiło dostarczyć emocji kibicom jadąc z mocniejszym przeciwnikiem.
Twoim zdaniem co jest największym sukcesem tego klubu?
Sukcesem jest, że w małym miasteczku, mimo wielu przeciwności, czarny sport jest ciągle żywy, czy to KKŻ, KSM, czy Wilki, zawsze znajdą się ludzie,którzy będą trzymać ten klub na powierzchni, mimo braku pieniędzy czy wielkich sukcesów.
johny1981 (Metanol Raiders)
Pamiętasz swój pierwszy wypad na żużel?
Mój pierwszy mecz żużlowy w życiu to spotkanie KKŻ Krosno – Start Gniezno w 1988 roku. To było tuż po reaktywacji klubu w Krośnie. W drużynie Wilków jeździli wtedy zawodnicy niechciani nigdzie indziej: Andrzej Pietrzak, Roman Twardosz, Andrzej Sokołowski, Wojciech Pankowski, Jarosław Loman, czy Joachim Piechaczek. Wciągnęło mnie bardzo. Przepadłem kompletnie. To było już 31 lat temu, a obrazy w pamięci są wciąż żywe. Pamiętam, że w tym meczu największe wrażenie zrobił na mnie Roman Twardosz, ale wszyscy jechali dobrze, bo wygrali ten mecz (jak sprawdziłem teraz) 57:33. W całym sezonie drużyna zajęła ostatnie miejsce w tabeli, ale i tak była to wielka przygoda. Potem jeszcze zaliczyłem kilka spotkań ligowych i turnieje indywidualne (m.in. O Puchar Prezydenta Krosna, w którym szalał Janusz Stachyra). Dobrze pamiętam też pierwszy mecz, w którym sam wypełniałem program. W kolejnym sezonie na inaugurację Krosno podejmowało Śląsk Świętochłowice. To niesamowite, ale składy pamiętam do dziś: Śląsk – Matysiak, Bas, Fabiszak, Waloszek, Bielica, Pogoda; KKŻ – Lubera, Pietrzak, Ciupak, Wojnar, Sokołowski, Loman. Ale ja program tych zawodów przeczytałem chyba z milion razy, więc nic dziwnego, że gdzieś to wszystko tkwi głęboko w podświadomości.
Kto jest twoim ulubionym zawodnikiem?
Oczywiście wraz z rosnącą świadomością, wiedzą o zawodnikach, idole się zmieniali. Dla dziecka ważne było, żeby Wilki były na przedzie. Ale z tamtego okresu wielkim respektem darzę Hansa Nielsena. Kiedy pojawił się w polskiej lidze w 1991 roku, jedna z gazet o żużlu zrobiła sondę w środowisku, w której jedno z pytań dotyczyło Nielsena, ówczesnego mistrza świata. Brzmiało ono mniej więcej tak: „Czy mistrz świata przegra w polskiej lidze jakiś wyścig?”. Dziś wydaje się to niewiarygodne, ale tylko jedna osoba opowiedziała, że przegra. W polskim światku żużlowym, który nie oszukujmy się, w latach 80. był w ciemniej d… dziurze, nie było wiary w to, że ktoś pokona Duńczyka. I co najzabawniejsze – w pierwszym meczu ligowym pokonał go jeden z braci Skupień. Wiadomo, że przez lata 90. trzymałem kciuki za Tomasza Golloba. Pamiętam zawód w 1994 roku, kiedy jechał do Vojens jako faworyt, a wiemy jak się to skończyło. Dlatego w 2010 roku, kiedy odbierał mistrzostwo świata spełniło się moje marzenie – zobaczyć Polaka na najwyższym stopniu podium. Żeby było ciekawiej do Bydgoszczy, gdzie odbyła się dekoracja, pojechałem już jako dziennikarz relacjonować zawody. Nie wiem, czy można wymarzyć sobie lepszy finał dziecięcych marzeń.
Pamiętasz gdy jeszcze na stadionie w Krośnie był czarny tor ?
Tor w Krośnie zawsze był „prawdziwie” żużlowy. Kurzyło się z niego niemiłosiernie, więc nieraz po zawodach wracałem czarny jak górnik do domu. Po deszczu było jeszcze gorzej, bo na łukach można było dostać czarną breją. W dodatku na drugim łuku od Wisłoka zawsze były dziury. To był defekt podłoża i one zawsze wychodziły, choćby ciągnik równał je dwa dni przed meczem. Tam dochodziło często do upadków, szczególnie mniej doświadczonych zawodników. Co ciekawe tor brudził też potwornie motocykle. Krąży legenda, że sprzęt można było domyć jedynie jednym z preparatów do WC. Jakim, tego nie udało mi się ustalić. Teraz tor wymienili i stadion zmienił urok, ale pewnie jest lepiej. Bezpieczniej, bo poprawili przy okazji geometrię toru. Tor powstał pod koniec lat 50. i łuki „wyszły jak wyszły”. Ten od Wisłoka miał inne parametry niż pierwszy łuk. Poza tym bezpieczeństwo to też nowe bandy, a te też wymieniono.
Wiem, że kibicujesz ekipie z Krosna już jakiś czas. Którego zawodnika wspominasz najlmilej?
Ikoną speedwaya w Krośnie po reaktywacji jest Laszlo Bodi. Węgier, który przez lata reprezentował klub i który był niezwykle lubiany przez kibiców. Laszlo Bodi nie tylko świetnie punktował, ale też był niezwykle koleżeński a i potrafił widowiskowo szarżować. Kiedy krośnianie awansowali do finału MMPPK pożyczał swoje motocykle młodzieżowcom. Zresztą nie tylko. Zwykle jeździł pod numerem 13 w parze np. z Maćkiem Bargielem. To trzeba było widzieć. Młody wilczek, który kurczowo trzyma się krawężnika, a po orbicie Laszlo Bodi, który blokował przeciwnika. Taki widok w pamięci ma każdy kibic KKŻ Krosno. No i mecz z Kolejarzem Opole, chyba z 1993 roku, kiedy wspaniałą szarżą na jednym z ostatnich wiraży przejechał z czwartej pozycji na pierwszą. Minął rywali jak tyczki slalomowe. To było piękne. No i z późniejszych zawodników to Rafał Wilk. Wilk w sezonie, gdy zanotował fatalny wypadek był w niesamowitej formie. Jako jedyny nawiązywał równą walkę z innymi pierwszoligowcami. Zresztą w tym fatalnym meczu z GKM-em też jechał jak zaczarowany. Na dużym luzie. Przed wypadkiem dwa razy odbijał się od bandy, za trzecim spadł z motocykla, Martin Vaculik go nie wyminął i było blisko tragedii.
A jest taki zawodnik, którego nie lubisz?
Nie. Wszystkich szanuję za to, że wsiadają na motocykl i ryzykują życiem, żeby kibice mieli fun przez te kilkadziesiąt sekund (tyle mniej więcej trwa bieg).
Jak to jest być kibicem drużyny, która nigdy nie zdobyła medalu.
Fajnie. W Krośnie nie ma prawdziwych kibiców sukcesu, bo tych sukcesów nigdy nie było. Najbliżej medali krośnianie byli w 1994, kiedy w finale MMPPK, który był rozgrywany w Krośnie zajęli 4. miejsce. Można tylko gdybać, co by się wydarzyło, gdyby Irek Kwieciński nie odniósł kontuzji w trakcie zawodów. Może byłby historyczny brąz? Oczywiście super jest oglądać zmagania o medale, dokładać kolejne sukcesy do gabloty, ale może dlatego, że tych sukcesów nie było nauczyłem się doceniać speedway jako show. Najfajniejsze są mecze na styku, biegi, gdzie są piękne szarże, czy historie, gdy człowiek podnosi się i walczy. Pamiętam derby ze Stalą Rzeszów parę lat temu. Dawid Stachyra jechał wtedy w barwach Stali. Zaliczył potężnego dzwona. W powtórce wystartował i wygrał bieg. To jest żużel, to jest piękno tego sportu. Tu nie ma miejsca dla Neymara i jemu podobnych… Nie chciałbym oglądać spotkań wygrywanych do 30, nawet jeśli zespół miałby wygrać ligę w cuglach. Może to nie jest podejście popularne, ale tak mam.
Pewnie ostatnio bywasz mniej na meczach, ale masz w głowie taki jeden który nigdy nie zapomnisz.
Ostatnio niestety wpadam tylko przy okazji urlopu, a i to ciężko jest trafić w terminarz. Zawsze bywam na GP w Warszawie, ale wiadomo, że nic tak nie elektryzuje jak zawody ligowe. Zawsze jak jestem na meczu w Krośnie i na prezentacji słyszę motyw z „Most na rzece Kwai”, to mam ciary na plecach. A co do meczu, którego nie zapomnę, to było ich wiele. Pierwszy mecz, na którym byłem w życiu, mecz z Włókniarzem w 1990, po którym „Tygodnik Żużlowy” dał tytuł „Ułańska szarża Artura Leśniaka”, awans do 1. ligi za prezesury Kazimierza Bobusi… Były też momenty tragiczne. Rzadko chodziłem na treningi, ale byłem akurat na treningu, gdy śmiertelne obrażenia odniósł Wojciech Kiełbasa. Byłem na meczu, gdy miał wypadek Rafał Wilk… Po takich zawodach człowiek zastanawia się, czy to wszystko ma sens… A potem i tak lezie na stadion, bo … wilka ciągnie do lasu.
Apropos Wojciecha Kiełbasy, niezapomnianego meczu i kibicowanie ekipie, która nigdy nie zdobyła medalu mam jedno wspomnienie. To był sezon 1997, chyba najgorszy w mojej pamięci. Fuzja ze Stalą oznaczała, że Rzeszów zabierał najlepszych zawodników i wpisywał pod numer 8. Gość nie jechał ani biegu, ale w Krośnie już nie startował w tej kolejce. Tak było przed meczem z Łodzią. Nagle po zmianach okazało się, że pierwszą parę tworzą Szyszka i Ślęzak, totalni nowicjusze, którzy z kłopotami pokonywali łuki. No, dramat. Wtedy po raz pierwszy i ostatni raz w życiu pomyślałem sobie, że może lepiej było zostać w domu. Generalnie mecz w plecy 27:63, ale trafiło się towarzystwo lekko podcięte na pierwszym łuku, które zaczęło sobie robić jaja. Przed ostatnim biegiem, w którym mieli jechać Wojtek Kiełbasa i Maciej Pietraszek, jeden z tych kibiców mówi tak: „Zobaczycie, Wojtek przedłuża prostą, Maciek wchodzi pod łokieć i mamy 5:1”. Po starcie tak się stało, więc towarzystwo dostało głupawki. Pierwsze okrążenie 5:1, drugie 5:1, więc goście spoważnieli i dalej w doping, na trzecim Pietraszek spadł na 3, potem na 4 miejsce, ale Kiełbasa ostro ciśnie. Ostatni łuk i Kiełbasa nagle spada na ostatnie miejsce. Wszyscy myśleli, że to defekt, ale on powolutku przejechał metę. Jak dojechał do pierwszego łuku towarzystwo zobaczyło, że gościu jedzie skulony i trzyma się za krocze. Dostali takiej głupawki, że zgotowali mu owację. Popłakałem się ze śmiechu, a cała sytuacja dowodzi, że nie ważne co się ogląda, ważne w jakim towarzystwie.
Jak oceniasz pracę waszego byłego i obecnego zarządu. Zrób dla nas takie porównanie?
Trudni mi to oceniać. Zarząd jak zarząd, w Krośnie nigdy wielkiego żużla nie będzie. Wiem, że to niepopularne co napisze, ale Krosno leży na peryferiach – geograficznie, biznesowo, logistycznie… Kibice powinni cieszyć się z tego co jest i nie pompować niepotrzebnie balonika. Może dopóki Rzeszów nie wstanie z kolan, jest szansa na 1. ligę. Ale nic więcej. A mojemu koledze Grześkowi Leśniakowi kibicuje.
Dlaczego kibicujesz akurat zespołowi z Krosna. I jeśli miałbyś kiedyś zmienić swoje upodobania to jaki klub byś wybrał?
Bo jestem słoikiem z Krosna. 🙂 Gdybym teraz mieszkał w żużlowym mieście to bym może kibicował komuś innemu, a tak to jestem z boku. Bywałem na meczach ligowych w innych miastach, niektóre spotkania były nawet bardzo emocjonujące. Jak na przykład finał ekstraligi w Toruniu w 2009 roku – ostatni mecz w karierze Wiesława Jagusia. Finały IMK, GP, nic nie daje takiego dreszczyku emocji jak kibicowanie ekipie, z którą się człowiek identyfikuje.
Fakty na temat drużyny z Rawicza
1. Historia klubu z Rawicza jest bogata. Oficjalna data powstania klubu to 1948. Niestety po spadkach do drugiej ligi w latach 60. postanowiono na długi okres czasu rozwiązać sekcje żużlową w Rawiczu.
2. Żużlowe motory w Rawiczu ucichły na 37 lat. Tyle czasu trwała rozłąka miasta z żużlem.
3. 20 marca 1994 został rozegrany oficjalny sparing z drużyna z Wrocławia. A już dwa lata później doszło do reaktywacji. Nowy klub Kolejarz Rawicz ma być kontynuatorem swego utytułowanego imiennika.
4. Klub w swoim dorobku ma brązowy i srebrny medal DMP.
5. Największymi gwiazdami byli zawodnicy: Florian Kapała, Marian Spychała, Rajmund Świtała, Norbert Świtała, Jan Kolber, Henryk Ignasiak, Marian Jankowski, Marian Mendyka.
6. Kolejną ciekawostką związana z tym klubem jest fakt, że jako pierwsi zatrudnili obcokrajowca. Był nim zawodnik z Austrii – Otto Holoubek.
7. Barwy klubowe tego klubu to kolory żółty i zielony a przydomek to znane wszytki Niedźwiadki.
8. Stadion przy ulicy Sportowej 13 uznawany jest za jeden z najtrudniejszych technicznie torów w Polsce. Jeśli tu potrafisz pojechać to pojedziesz wszędzie. Na wąskich łukach uczyli się jeździć bracia Pawliccy, Tobiasz Musielak, który do dzisiaj wspomina czasy treningów w Rawiczu. Dlatego często przed sezonem na stadionie pojawiają się zawodnicy z różnych klubów by móc potrenować jeszcze przed sparingami.
9 Obecnie po problemach finansowych do klubu z Rawicza pomocną dłoń wyciągnęła koleżanka za miedzy Unia Leszno. Obie drużyny połączyły swoje siły i doszło do połączenie obu klubów. W Rawiczu dzięki temu mamy możliwość oglądania ligowej rywalizacji. W ich szeregach jeżdżą młodzi zawodnicy wywodzący się z Leszna. Klub funkcjonuje pod nazwą Unia Kolejarz Rawicz. Jednak pozostał wierny swoim barwą, herbowi.
Lynx (KAWALERIA SZATANA)
Kto jest twoim ulubionym zawodnikiem?
Pozwolę sobie to podzielić na Polaka i obcokrajowca. Jeśli chodzi o zawodnika z naszego krajowego podwórka to w moim przypadku nie może być to nikt inny jak ADAM SKÓRNICKI! Dlaczego? Kto nie lubił jego stylówy niech pierwszy rzuci kamieniem. Całą karierę robił wszystko wg własnych zasad. Na każdą rzecz miał zawsze własny punkt widzenia. Profesor na maszynie. A jak poleje się wina (koniecznie wytrawnego) to zamienia się w barda i jego opowieści można słuchać całą noc Jestem bardzo szczęśliwy z tego, że przez jakiś czas mogłem nazywać go kolegą z pracy, a obecnie po prostu kolegą. Jeśli o stranieri chodzi to gdybym wymienił to nazwisko w rubryce „ulubiony” jakieś 10 lat temu to zostałbym nazwany idiotą. Panie i Panowie: NICKI PEDERSEN! Dziś to już niestety nie ten sam Nicki, ale sympatia zostaje. Uwielbiałem jego styl jazdy. Maszyna do robienia punktów. Mistrz Świata z 2003 roku, byłem oczarowany młodym buntownikiem przełamującym dominacje Tonego Rickardssona. Totalna dominacja w roku 2007 i kolejne mistrzostwo i równie świetny sezon 2008. I tak mamy trzykrotnego mistrza świata, którego albo się uwielbia albo się nienawidzi. Ja zawsze byłem w tym pierwszym obozie.
Pamiętasz swój pierwszy wypad na żużel?
Oczywiście Rok 1999. „Mama, tata kolegi zabiera nas na stadion poogolądać motory”. Kolejarz Rawicz – Iskra Ostrów Wlkp. Mecz wygrany 44:43. Dym, Okupski, Makovsky, Ondrasik, Kruk. W drużynie z Ostrowa Tomek Jędrzejak i Siergiej Darkin. Ależ to było meczycho! Piękne czasy.
Jak oceniasz sytuacje połączenie klubu z Rawicza z zapleczem Unii Leszno?
Źle. Decyzja była prosta. Albo klub kończy działalność albo przejmuje go Unia i mamy dzięki temu jakiekolwiek ściganie ligowe na rawickim owalu, ale prawda jest taka że Kolejarza już nie ma. To jest Unia Leszno 2. A Rawicz całkowicie zniknie z ligowej mapy kiedy komuś w Lesznie przestaną się zgadzać słupki w excelu i skończą finansować swoją drużynę rezerw.
Co twoim zdaniem musi się zmienić by na stadion przyciągnąć jeszcze większa liczbę osób?
Jeśli masz wolne kilka milionów złotych do zainwestowania to sprowadzę ci ludzi na stadion. A tak całkiem poważnie w mojej ocenie nie da się już nic zrobić. Oklepanie już historie o zbyt dużej ilości drużyn na za małym terenie są niestety prawdziwe. Leszno, Wrocław, Poznań, Zielona Góra, Ostrów Wielkopolski, Gniezno. Są to miasta oddalone od Rawicza o plus minus 100 km. Chcesz obejrzeć dobry żużel, masz z czego wybierać. Przyciągać ludzi na stadion próbowałem jako kibic, pracownik klubu, czy nawet członek zarządu klubu. Razem ze mną próbowały tego dokonać dziesiątki ludzi. Nawet jeśli początkowo się to udawało to w końcu wszystko sprowadza się do wyniku sportowego, wynik sportowy jest zależy od ilości pieniędzy, a tych nigdy nie było za wiele.
Którego z zawodników, który obecnie reprezentuje Niedźwiadki podziwiasz najbardziej?
Szczerze powiedziawszy to żadnego. Właśnie patrzę na opublikowany przed chwilą skład na sezon 2020. W mojej ocenie nie ma w nim żadnego wartościowego zawodnika.