Smokersi to najbardziej znany klub naszej gry. Są jak Barcelona, czy Real. Albo ich kochasz, albo nie chcesz mieć z nimi nic wspólnego. Charakter, doświadczenie i zadziorność, to tylko niektóre słowa, których mogę użyć, by ich opisać. Ich przeszłość jest na tyle bogata, że jeszcze trochę i znajdzie się w kronice polskich klubów żużlowych, albo w naszej wszystkowiedzącej wikipedi.
Jacy byli kiedyś i dlaczego mają aż tak złą opinię? Co zrobili takiego, że większość zawodników zastanowi się trzy razy, zanim przekroczy ich progi i zasili ich szeregi? Chociaż obecnie klub wychodzi na prostą, to ocena ich zachowań będzie ciągnęła się za nimi do końca istnienia klubu. Ekipa na czele z Fają, dawnym kapitanem, czy obecnym Macieyem, była i jest w pewnym sensie nie do zdarcia. Pewność siebie przeplatała się z arogancją i chęcią pokazania każdemu kto tu rządzi. W tamtych czasach klub reprezentowały bardzo charakterne, trudne do oswojenia osoby, które nie chciały i nie potrafiły przegrywać. Ich przyzwyczajenie do sukcesów i zwycięstw stało się na tyle silne, że potrafiło odbić się na ich kontaktach. Jedna z największych wad Smokserów z przeszłości to brak pokory lub jej obecność tylko w momencie wygrywania meczów. Ich trudne oblicza wychodziły na wierzch najczęściej przed lub po meczu. Przegrana powodowała podwyższenie ciśnienia i niejedną sprzeczkę. W klubie pojawiały się kłótnie i konflikty. Wyniki były stawiane ponad atmosferę. Ich zachowanie musiało mieć swoje podłoże. Czy tylko trudny charakter i przyzwyczajenie do wygranej było tego powodem? A może było tarczą ochronną, która miała pomóc w obronie przed atakami rywala? Pojawiały się przecież plotki o łamaniu regulaminu gry. Cała drużyna była podejrzewana o przekręty. Chociaż nigdy im tego nie udowodniono, to łatka oszustów została doczepiona do zawodników.
„Mówienie o nas jako o zespole, w którym zbierają się trudne charaktery nie do końca było prawdą (choć nie pozwalaliśmy sobie wchodzić na głowę i może stąd takie opinie). Owszem różniliśmy się i to w niektórych przypadkach dość znacząco. W tamtych sezonach zresztą byliśmy zbiorem ludzi z różnych zakątków Polski (Leszno, Toruń, Rzeszów, Gorzów i 2x Częstochowa), a dodając do tego duże zainteresowanie żużlem ze strony każdego z nas nie było szans, żeby nie doszło do żadnych utarczek słownych itp. Nie ma co ukrywać, że Santiago odchodził, a w zasadzie uciekał od nas w bardzo złej atmosferze. Zresztą jeszcze za czasów startów w 1. lidze pojawiły się zgrzyty i to niekoniecznie po nieudanych zawodach. Niektórych dość łatwo było poirytować jak np. Przema, gdy powiedziałeś coś niewybrednego np. na temat Bartka Zmarzlika. Takie sytuacje się zdarzały, raz przypadkowo, a raz z premedytacją i nie trzeba tego ukrywać – nie tylko u nas pewnie takie rzeczy były. Niemniej warto zauważyć, że jak któregoś z nas na czacie atakowano to broniła go cała drużyna. Raz chyba przystępowaliśmy do meczu z trzema banami na czat. Można też mówić o naszej arogancji, która podobno bywa zgubna, ale jak pokazywały wyniki, dawaliśmy radę (tak wiem, arogancja przemawia…), więc niekoniecznie nas ona dotyczyła. Owszem, na naszych czatach meczowych często bywało gorąco, często z mocną wymianą zdań, niemniej według mnie było to spowodowane tym, że dawaliśmy upust emocjom no i też nikt z nas nie chciał pozwolić sobie, żeby po nim ciśnięto (pocisk za pocisk, czasem aż do bana – no mercy). Zresztą gdybyśmy podchodzili arogancko do innych to nie poświęcalibyśmy tak sporej ilości czasu na analizę rywali, a co za tym idzie wyniki też byłyby dużo gorsze. Nie zmienia to faktu, że posądzanie nas jako zespołu, a szczególnie Faji (po tym jak również zajął się działalnością związaną managerami żużlowymi) o przekręty i żądanie bana, bo zna się na programowaniu itp. było wybitnym nadużyciem i do dziś budzi niesmak. Można się śmiać z tego, co napisałem i myśleć, że to co mówię to jedna wielka ściema – cóż, byliśmy wtedy i wciąż jesteśmy tylko ludźmi, a nie arogancką zgrają chamów, ale skoro niektórzy tak uważają to… niech tak pozostanie. Tutaj tylko nadmienię, że nawet po odejściu w 2017 z niemal każdym z ekipy zdarzyło mi się czasem pogadać raz na jakiś czas. Co do naszego ówczesnego zamiłowania do Excela – tak to tylko gra, a nie matematyka (gra ma bawić – tak mówią), ale bez Excela tych medali by pewnie nie było tak dużo, a nasza szóstka była wybitnie nastawiona na wygrywanie i głównie to bawiło oraz dawało satysfakcję”. Były zawodnik zespołu Tomo.
Zawodnicy takiej ekipy muszą mieć to coś. Umiejętności, charakter plus błysk w oku i pewność siebie. Kiedyś ważnym aspektem przy podpisywaniu kontraktów był element umiejętności. Potrzeby był konkretny wynik, więc zespół stawiał duże wymogi nowemu rajderowi. Ważnym transferem było przejście do Smokersów równie kontrowersyjnego a zarazem rozpoznawalnego na rynku transferowym Radka. Jego transfer można porównać do transferu Luisa Figo z Barcelony do Madrytu. Okoliczności były ciekawe, bowiem Radek, przechodząc do zespołu był w konflikcie z Maciejem. Ale o szczegółach transferów opowie nam właśnie zawodnik, który dołączył do ich klubu.
„Mojego przejścia z WCB do Krzepic nie traktowałbym jako spektakularnego. Kiedyś już byłem blisko tego klubu, jednak wtedy w ostateczności zdecydowali się na Santiago. Później byłem o wiele za słaby na tak świetnie funkcjonującą maszynę. Smokersi musieli stracić dużo na mocy a ja musiałem sporo skilla nabić i setki okrążeń przejechać by między nami można było postawić znak równości i zmiana barw mogła stać się możliwa. W okresie jazdy w GKM i WCB byłem coraz większym wrogiem Faji i jego domniemanych przekrętów. Irytował mnie ich styl komunikacji i ciągły płacz na czatach meczowych przy każdym niepowodzeniu. Głupi żart na jednym z nich obrócił się w propozycję od ówczesnego kapitana. Fakt, że w pewnym sensie w WCB się wypaliłem sprawił, że postanowiłem postawić sobie nowe cele. Wyzwanie, jakim było przejście do SK okazało się fajną przygodą. Do momentu dołączenia do czatu zespołu nie miałem wyjaśnionych spraw choćby z Macieyem. Okazało się, że to mega równy gość. Dziś nie wyobrażam sobie klubu bez tego ziomka. Z resztą tyczy się to każdego Palacza”.
Chociaż początek może wskazywać na to, że mam negatywne zdanie na temat Smokerów, to tak nie jest. Chciałam wam przedstawić jacy byli, byśmy mogli zobaczyć jak dużą metamorfozę przeszli. Pewnie mają swoje wady, ale i zalety. Te drugie może trudniej znaleźć, ale warto zauważyć jak mocną są ekipą. Ich doświadczenie procentuje i będzie procentować przez najbliższe sezony. Umiejętności, taktyka i zgranie pozwala im osiągnąć duży sukces jako drużyna. Medale zdobywana na przestrzeni historii tylko temu dowodzą. Smokersi są jedną z najbardziej utytułowanych drużyn w naszej grze, a ich rywala muszą mieć się na baczności w każdym meczu. Obecnie ta ekipa funkcjonuje jak zgrany kolektyw, w którym nie ma miejsca na duże błędy. Współpracują jak dobrze naoliwiona maszyna. Może są bardziej przewidywalni, ale zarazem bardzo skuteczni o czym może świadczyć obecna pozycja w tabeli. Sami musicie przyznać, że nie słychać już o aferach, czy podejrzeniach na ich temat. Smokersów reprezentują już inni zawodnicy i to może też ich zasługa? Może podchodzą do meczu z chłodną głową i potrafią panować nad emocjami?
„Personalnie, mentalnie i przede wszystkim profilowo Smokersi przeszli dużą przemianę. Taka była potrzeba, ponieważ kierunek w jakim szła drużyna nie zgadzał się z kierunkiem, w którym szła cała gra. Zmiany były konieczne, szacun dla Macieya i Faji, że poszli w tym kierunku, bo ta droga i rozmowy po drodze nie były łatwe. Początki były pełne frustracji i demotywacji. Dziś chłopacy mają dużo więcej pokory do gry. To pewnie zasługa wyników. Ale też są gotowi do kolejnych sukcesów”- mówi RadekN26.
Od kilku sezonów Smokersi nie wygrali Ekstraligi. Zastanawia mnie czym jest to spowodowane. Zmianą personalną, przygotowaniem do kolejnych może lepszych sezonów, czy może nie są już tak skuteczni jak kiedyś i nie są już tak trudnym rywalem dla innych drużyn? Początek tego sezonu układa się po ich myśli. Jaki rezultat osiągną na jego końcu? Czy kolejny raz będziemy świadkami najlepszych Smokersów jak przed laty? Czy odniosą sukces jako nowa pełna determinacji pozytywna drużyna? Czy obecna ekipa Smokersów boi się, że przeszłość ich dopadnie? Czarna i zła strona klubu powróci? Czy teraz będzie już wszystko dobrze? A my będziemy świadkami ich sukcesów w dobrej atmosferze?
„Smokersi nigdy nie będą taką ekipą jak kiedyś. Dawni zawodnicy byli pełni kolorytu i to, że swego czasu byli najlepsi nie było podważalne. Dzisiaj jesteśmy bardzo przewidywalni. Budowaliśmy taki format drużyny przez ostatnie sezony. Skłamałbym, gdybym powiedział, że taki był plan, że zakładaliśmy brak sukcesów od razu. Przyjście do ekipy siemina i mnie miało już załatwić sprawę. Potem kolejno Cinek i Krzybor uzupełniali skład, by stworzyć monolit. Praca przynosi efekty dopiero od kilku, kilkunastu tygodni. Jasne jest, że jesteśmy uzależnieni od pogody. Jeżeli szczęście dopisze to mamy potencjał, by pokonać niesamowicie mocnych rywali i choć trochę zbliżyć się do obrazu dawnych SK” – kończy RadekN26.