Wracamy! Na dobry początek… bardzo dobry DPŚ!

Ah! Nie ma to jak wrócić! Ile nas nie było? Nie wiem… Ale za długo. Redakcja SHNews kończy wakacje i wraca do relacjonowania najważniejszych i najciekawszych wydarzeń ze świata SpeedwayHero! No a jak zaczynać, to od początku! Co jest na początku? Oczywiście Drużynowy Puchar Świata. Oto co fajnego i trochę mniej fajnego miało miejsce w tych międzynarodowych rozgrywkach, na które bez cienia wątpliwości czeka każdy!

No to skoro po kolei to po kolei! W pierwszym ćwierćfinale, który był niezwykle wyrównany! Od samego początku bowiem reprezentanci Ukrainy, Łotwy, Norwegii i Słowenii jeździli łeb w łeb co chwila wymieniając się pozycjami. Powyższe jednak nie dotyczy tych ostatnich. Słoweńcy od samego początku jeździli mocno, konkretnie i co najważniejsze skutecznie! Już w pierwszym biegu wyszli na prowadzenie i nie oddali go aż do końca, pewnie meldując się w półfinale. Reszta stawki walczyła do samego końca. Pod koniec trzeciej serii wydawało się niebiesko-żółci już wypadli z tej rywalizacji. Pozbierali się jednak, pokazali hart ducha i dogonili stawkę. Kwestia awansu rozstrzygnęła się w zasadzie dopiero w 24 biegu, kiedy to drugie miejsce premiowane awansem do kolejnej rundy zagwarantowali sobie Norwegowie. Tym samym Łotysze i Ukraińcy pożegnali się z turniejem.

 Łotysze w tym ćwierćfinale zajmując trzecie miejsce zdobyli w sumie 34 punkty. W porównaniu z Norwegiami, którzy byli drudzy z dorobkiem jedynie o 7 punktów większym, nie wydaje się to być złym wynikiem. Jednakże gdy popatrzymy na zmagania żużlowców z tego kraju w poprzednich latach można zauważyć, że jest to najgorszy wynik od 4 sezonów. Jedynie bowiem w pierwszej edycji DPŚ Łotysze zakończyli zmagania z gorszym wynikiem, zdobywając drużynowo 31 oczek. W pozostałych sezonach cały czas znajdowali się w półfinałach.

 Dla Ukrainy z kolei wynik ten nie jest najgorszym w historii ich udziału w DPŚ. W przypadku jednak tej nacji ciężko mówić o nie wiadomo jakich osiągnięciach. Ci bowiem jeszcze nigdy nie przebrnęli przez fazę ćwierćfinałową. Ich najlepszy dotychczasowy wynik również pochodzi z pierwszej edycji DPŚ, zdobyli wówczas 40 punktów i byli najlepszą drużyną… która nie awansowała do półfinału.

Drugi ćwierćfinał był również emocjonujący lecz już nie tak jak pierwszy. Ocena taka a nie inna wynika z tego, że w nim aktywną walkę o awans miały 3 zespoły. Chociaż też nie tak długo jak już ćwierćfinale omówionym wcześniej. Spotkali się w nim reprezentanci Szwecji, USA, Czech oraz Niemiec. Na papierze więc bardzo mocne ekipy. Amerykanie weszli bardzo mocno w zawody, w zasadzie od początku budując przewagę nad resztą stawki. Z kolei walka Szwedów i Czechów mogła się widzom podobać. Z tym, że jedynie do 13 biegu. Po nim Szwedzi złapali wiatr w żagle i wyraźnie zaczęli stopniowo odskakiwać rywalom. Pod koniec nawet dogonili i przegonili Amerykanów, kończąc finalnie zawody na pierwszym miejscu zdobywając od nich o 4 oczka więcej. Niemcy niestety nie istnieli w tym ćwierćfinale.

 Jest to dla nich najgorszy wynik w historii startów w DPŚ. Zdobyli jedynie 27 punktów i w ogólnej klasyfikacji Drużynowego Pucharu Świata zakończyli turniej na przed ostatnim 15 miejscu. Bez wątpienia będą chcieli jak najszybciej wymazać z pamięci ten występ.

 Podobnie mogą się czuć Czesi, którzy ostatecznie musieli uznać wyższość Amerykanów i Szwedów. Nie jest to ich co prawda najgorszy występ. Jednak brązowi medaliści DPŚ z zeszłego sezonu raczej spodziewali się czegoś więcej niż zakończyć zabawę już w ćwierćfinale.

Trzeci ćwierćfinał można uznać za najciekawsze zawody całego turnieju. Tutaj przed początkiem ostatniej 5 rundy zmagań, w zasadzie każdy miał jeszcze szanse na awans. Można powiedzieć więcej przed ostatnim 25 biegiem nie można powiedzieć kto awansuje! Ba! Nie wiadomo było nawet kto wygra te zawody. Tutaj mogło się zdarzyć absolutnie wszystko. Takie emocje zgotowali nam reprezentanci Dani, Francji, Finlandii oraz Włoch. Ostatecznie to właśnie ta pierwsza dwójka cieszyła się z awansu. Finowie i Włosi mogli jedynie czuć niedosyt. Bo w przeciwieństwie do innych ćwierćfinalistów, którzy odpadli… Oni do samego końca, do ostatniego łuku walczyli i mieli szanse na awans. Ostatecznie jednak musieli uznać wyższość rywali.

 Warto tu też zaznaczyć, że wynik Finów w tej edycji DPŚ jest ich drugim najlepszym w historii ich startów. Zdobyli bowiem 35 punktów. Tylko raz mieli ich więcej. W pierwszej edycji DPŚ, w której zdobyli ich 40.

 Włosi mogą najbardziej czuć niedosyt. Podobnie jak Finowie mieli 35 punktów, jednak przez mniejszą liczbę indywidualnych zwycięstw zakończyli zmagania ćwierćfinałowe na ostatnim miejscu. Nie jest to ich ani najgorszy, ani najlepszy wynik. Można powiedzieć, że utrzymują swoją formę. Tylko raz udało im się awansować do półfinału i było to podczas pierwszego DPŚu.

Ostatni ćwierćfinał również obfitował w mnóstwo emocji. Zmagali się w nim Australijczycy, Polacy, Słowacy oraz reprezentanci Wielkiej Brytanii. Ci ostatni w ogóle nie istnieli w zawodach. Zdobyli zaledwie 15 oczek i od początku nie liczyli się w grze o awans, która pomiędzy resztą stawki była ekstremalnie wyrównana. Po 4 startach wszystkich zawodników Australia i Polska byli ex aequo na pierwszym miejscu, Słowacy tracili do nich wtedy tylko 6 punktów. Dodatkowo w biegu 22, 23 oraz 24 indywidualnie wygrywali właśnie nasi południowi sąsiedzi. Spowodowało to, że przed ostatnim biegiem Australia była już pewna awansu a Polska mając jedynie punkcik przewagi musiała walczyć ze Słowakami. Z tej batalii obronną ręką wyszli jednak biało-czerwoni, wygrywając bezpośredni pojedynek ze Słowacją w ostatnim wyścigu.

 Słowacja co warto też podkreślić w tym turnieju debiutowała. Więc jak na debiut można uznać, że jest to bardzo dobry wynik. Jednakże trzeba tu też zaznaczyć, że jeżdżą oni na licencji wykluczonej Rosji, stąd wszystkie jej osiągnięcia można uznać za osiągnięcia Słowaków. Gdy tak na to spojrzymy to już powodów do optymizmu jest mniej, bo wynik ten choć wysoki… jest drugim najgorszym rezultatem w historii. Tylko raz nie udało się Rosjanom/Słowakom nie awansować do półfinału, raz odpali właśnie w półfinale. Trzykrotnie z kolei meldowali się w finale z czego raz zdobyli brązowy medal.

 Wielka Brytania kończy zmagania w obecnej edycji na 16 miejscu. Lokata ta jak i zdobycz 15 punktów jest wręcz kompromitacją. Tak słabego wyniku Brytyjczycy nie mieli jeszcze nigdy. Dodatkowo wynik ten jest trzecim najgorszym w całej historii DPŚ.

W pierwszym półfinale zmierzyli się Polacy, Francuzi, Szwedzi oraz Słoweńcy. Biało-czerwoni po horrorze w ćwierćfinale wyciągnęli wnioski i jeżdżąc równo dojechali na pierwszym miejscu do finału. Znacznie więcej emocji, zwłaszcza w końcówce było pomiędzy Szwedami i Francuzami. Decydującym biegiem o to, kto zajmie drugie miejsce, okazał się być bieg 25. W nim lepszy okazał się reprezentant Francji i to właśnie trójkolorowi mogli świętować awans do finału. Słoweńcy nie potrafili nawiązać walki w zawodach.

 Jest to o tyle zaskakujące, że Słoweńcy to przecież wice mistrzowie świata z zeszłego sezonu. Dodatkowo jest to nacja, która najwięcej razy była w finale i jednocześnie najwięcej razy kończyła zmagania na podium. W historii tylko raz nie udało im się dostać do finału. Teraz jest to drugi raz.

 W przypadku Szwedów z kolei jest z goła inaczej. Dla nich bowiem jest to najlepszy wynik w historii. Ich zdobycz punktowa pozwoliła zakończyć DPŚ na 5 miejscu. Ich dotychczasowa najlepsza pozycja to było miejsce 6.

W drugim półfinale w zasadzie od początku do końca było widać kto awansuje do finału. Zawody te odbyły się bez większej historii. Podobnie jak to było w ćwierćfinale, Amerykanie rozpoczęli zawody bardzo mocno. Byli liderem przez cały czas, aż w końcu znów pod koniec stracili prowadzenie. Tym razem stało się to na korzyść Norwegów, którzy przegonili reprezentantów USA po 20 biegu i skrupulatnie pilnowali i powiększali przewagę. Duńczycy i Australijczycy nie potrafili nawiązać walki z fantastycznie dysponowanymi rywalami.

 Dla Duńczyków udział w tej edycji DPŚ był przyzwoity. Nie zawojowali nie wiadomo jak torów ale też wybitnie słabo się nie pokazali. Do ich największego osiągnięcia jakim było wice mistrzostwo świata oczywiście daleko, ale miewali też turnieje, w których kończyli zmagania na ćwierćfinale. Mogło więc być zawsze gorzej.

 Australia z kolei podtrzymuje dyspozycję jaką prezentuje już od 2 sezonów – mocny ćwierćfinał i kiepski półfinał. Widać, że Australijczycy próbują odnaleźć formę z początków DPŚu kiedy to dwukrotnie byli w finale z czego raz zostali mistrzami świata. Raz wychodzi im to lepiej, raz gorzej.

No i w końcu wielki finał. Polska, Norwegia, USA oraz Francja. To właśnie te reprezentacje zgotowały nam olbrzymią dawkę emocji w finałowych zawodach DPŚ. Francuzi jednak szybko wypadli z gry i jedynie obserwowali co się dzieje przed nimi, a działo się bardzo dużo. Walka o medale była przeogromna a ostatnia seria startów to był już prawdziwy rollercoaster! Po 20 biegu na prowadzeniu byli Polacy z 36 oczkami na koncie. Tuż za nimi byli Norwegowie, którzy mieli punktów 34. Jedynie jedno oczko mniej mieli z kolei Amerykanie. Pierwsze dwa biegi finałowej serii były katastrofalne dla Polaków. Dwa 0, doprowadziły do tego, że Skandynawowie wyszli na prowadzenie. Rezultat 23 biegu z kolei spowodował, że Amerykanie również dogonili biało-czerwonych i zrównali się z nimi punktami. Dwa ostatnie wyścigi jednak to pokaz dominacji liderów Polaków, którzy odzyskali prowadzenie i zdobyli złoty medal. Kwestia srebrnego medalu rozstrzygnęła się w ostatnim wyścigu, w którym Norweg przyjechał przed Amerykaninem.

 Francja pomimo słabej postawy w finale, może czuć satysfakcje ponieważ ponownie po 4 sezonach przerwy ponownie zameldowała się w finale.

 Amerykanie z kolei mogą czuć bardzo duży niedosyt. Byli jedną z mocniejszych ekip w tym sezonie, a przecież do turnieju przystępowali jako mistrzowie świata. Było naprawdę blisko by jako pierwsi w historii obronili ten tytuł. Zabrakło jedynie 4 punktów by to osiągnąć. Muszą się oni jednak zadowolić brązowym krążkiem.

 Norwegia to z kolei absolutny czarny koń tych rozgrywek! Ich dotychczasowe najwyższe miejsce jakie zajęli to… 9 lokata. Tak! Oni w tym sezonie nie dość, że pierwszy raz w historii przeszli zwycięsko przez ćwierćfinał, to gdyby zdobyli 2 oczka więcej to zdobyliby złoty medal. W ich wypadku srebro to kapitalne osiągnięcie i bez wątpienia będą jeszcze długo wspominać te zawody.

 Polacy zdobyli tytuł mistrza świata! Dokonali tego drugi raz w historii. Ciekawostką jest to, że w finale również jechali drugi raz w historii. Ilekroć więc biało-czerwoni dochodzili do finału… to go po prostu wygrywali. Zabójcza 100% skuteczność!

No i to tyle! Tak przebiegała obecna edycja Drużynowego Pucharu Świata! Działo się bardzo dużo, emocji co niemiara. Polacy zostali mistrzami świata więc i to cieszy podwójnie. Dodatkowo rewelacyjna i historyczna wręcz postawa Norwegów, sprawia, że ten DPŚ na długo zostanie w naszej pamięci… No a przynajmniej do czasu rozpoczęcia ligowych zmagań.

Redakcja SHNews zatem nie mogła mieć lepszego tematu niż opisanie zmagań wszystkich reprezentacji świata Speedway Hero. Dobrze jest wrócić! Cieszycie się, że SHNews wraca? Dajcie znać w komentarzach i wyczekujcie kolejnych artykułów, które już niebawem się pojawią! Cześć!

Post Author: MrZuma

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *